Trzęsienia ziemi, tsunami, wybuchy wulkanów, przesuwanie się płyt tektonicznych – wiecie co, ja tam wcale nie chcę, żeby Polska była drugą Japonią.
Bo chociaż Japonia jest jednym z najbogatszych państw świata, to pomimo przygotowań wciąż giną ludzie w katastrofach naturalnych. Choć trzeba przyznać – że nie tak wielu jak w sąsiednich Chinach, na Haiti czy w Tajlandii.
Japonia jest marzeniem Polaków, to znaczy chcieliby, żeby było tak dobrze jak u nich. Ale czy rzeczywiście oni mają tak dobrze? Niektórzy powiedzą, że znacznie lepiej niż u nas. Nie mnie oceniać czy tak jest naprawdę, jednak to czego większość nie pamięta, to fakt, że oni na swoje bogactwo musieli ostro pracować. I to przez pokolenia! Wszyscy by chcieli, żeby Polska nagle odkryła jakieś bajeczne źródło energii, które ustawiłoby wszystkich Polaków na lata – tak jak choćby w Zjednoczonych Emiratach Arabskich – gdzie obywatele nie muszą w zasadzie pracować, a wszystkie wydatki pokrywa państwo. W Japonii nigdy tak nie było. To zawsze była niezbyt bogata w zasoby wyspa, lub też zespół wysp.
Tam nigdy nie było specjalnie wielkich złoży surowców mineralnych. Klimat owszem jest ciekawy – zbiory można tam siać nawet trzy razy do roku, ale przecież Japonia nie jest znana ze swojego ryżu, ale raczej z produktów wysoko przetworzonych. Czytałem kiedyś jak kiedyś Japończycy wykończyli amerykańskich producentów telewizorów. Otóż to Amerykanie wymyślili telewizor, opatentowali po czym rozpoczęli produkcję. Japończycy kupili od nich gotowy produkt, rozkręcili na części pierwsze, po czym skopiowali. Potem zaczęli produkt udoskonalać – małe zmiany, ale umilające życie użytkowników. Amerykanie tymczasem próbowali konsumentów przyciągnąć dużymi zmianami – przełomami. Niestety konsument wybrał inaczej i to Japończycy w niedługim czasie zdeklasowali producentów Wuja Sama – wytrzebili konkurencję do cna. Potem Amerykanie opatentowali kolorowy telewizor i historia drugi raz się powtórzyła – Japończycy przejęli produkt, udoskonalili, po czym wykosili amerykańską konkurencję.
Nie wiem na ile ta historyjka jest prawdziwa, ale Japończycy byli także oskarżani o dumping – czyli sprzedawanie produktów po cenie niższej od produkcji – to była ich metoda na walkę z konkurencją. Prawdą jest jednak to, że na swój sukces pracowali długo i teraz zbierają owoce tego, że do większości zadań snują dalekosiężne plany. W ich przypadku są to plany nawet 40 letnie! Słyszeliście kiedyś o czymś podobnym w Polsce? Kolejne rządy nie są w stanie sklecić planu na 4 lata – od momentu w których wygrały wybory aż do zakończenia kadencji. I ja tu nie mówię o tym, że każdy rząd ma wielkie problemy dotrwać do zakończenia tych czterech lat. Nie. Kolejni premierzy wraz z ich partiami – nie mieli bladego pojęcia co zrobić po tym jak się te wybory wygra. Oczywiście samymi planami nawet Japończycy nie zbudowaliby swojej potężnej gospodarki – to była żelazna konsekwencja. To czego nie wiedzą wszyscy to fakt, że Japończycy potrafili być tak zdyscyplinowani, że obiecali sobie, że owoce ciężkiej pracy będą mogli wykorzystać po upływie dwóch pokoleń.
A w Polsce? Każdy chciałby już, teraz, natychmiast, żebyśmy byli tak samo bogaci jak ci, co pracowali na swój dobrobyt przez 40 lat. Tak się nie da. Choćby jak ktoś pragnął. Te pobożne życzenia są kulą u nogi kolejnych rządów. Bo politycy obiecują rzeczy niemożliwe, a wyborcy chcą im wierzyć. Większość polityków – co na przykładzie obecnego rządu widać – w zasadzie nie wie co robić, żeby było lepiej. Znaczna część posłów nie zna prawa, nie umie go czytać, nie umie go stanowić – nie wie jak prawo egzekwować. Dlatego powstają miriady ustaw, które od początku do końca są chybione, nie są spójne, są źle napisane i nie mają sensu – to martwe prawo, do którego nikt nie ma szacunku. To jest najwiekszy problem w Polsce – jak ludzie mają szanować prawo, skoro jest złe, zbyt często się zmienia a jego egzekucja jest w powijakach. To i fakt, że polskie państwo uważa obywatela za wroga, uważa, że jedyne co on chce zrobić to okraść państwo – to przecież filozofia Urzędu Skarbowego. To nas dołuje tak samo.
Japonia poświęciła prawie pół wieku, by stać się wiodącą gospodarką świata, Polsce też nie uda się to w ciągu jednej pięciolatki jakby chcieli niektórzy. Ale szanse mamy takie same jak wielu innych. Mamy dobre położenie geopolityczne, jesteśmy członkami właściwych instytucji. Mamy wciąż młode i dobrze wykształcone społeczeństwo. Nasze atuty trzeba umiejętnie wykorzystać – dziś jesteśmy 20 gospodarką świata – i choć nie sądzę, żebyśmy mogli być na podium to awans o dziesięć miejsc jest możliwy.
Czego sobie i państwu życzę
www.ZielonyDziennik.pl, Artur Pomper