27.02.2011 Torquay
Dziennik emigranta: obietnice wyborcze i zasłony dymne
Wkrótce nowe wybory parlamentarne, kolejny raz będziemy atakowani obietnicami polityków.
Obietnicami absolutnie bez pokrycia, od samego początku do końca. W końcu ciemny lud to kupi jak mówił kiedyś poseł PiSu – Jacka Kurskiego.
Nie wiem dlaczego w Polsce wyborcy z częstotliwością raz na cztery lata ulegają ogólnemu zaćmieniu. Zaćmieniu tak poważnego, że nie pamiętają tego co im obiecano, obietnic nie spełniono, a pomimo tego ludzi nadal wierzą w te same kłamstwa. To już nie są pobożnie życzenia nawet, to wypranie mózgów.
Bo kto pamięta co obiecywali w poprzednich wyborach politycy PiSu, Platformy czy SLD? A co rzeczywiście udało się zrobić? Jakoś te dwie rzeczy razem nie udają mi się połączyć. Jakby nie udało się znaleźć logicznego ciągu między nimi. Platforma z jednej strony zaciekle walczyła z koalicją PiSu Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin, obiecując złote góry. Ale to co mnie najbardziej rozczarowało, to fakt, że platformersi czy też platfusy obiecywali, że mają recepty – gotowe projekty uchwał i ustaw w szufladach swoich poselskich biurek. I co? Absolutnie nic. Nigdy czegoś takiego nie mieli, bo albo nie umieli, albo im się nie chciało. Albo zbyt wiele uwagi poświęcali się nagonce na PiS. I okazuje się, że choć rządy Prawa i Sprawiedliwości to w najlepszym przypadku czas stracony, teraz jak patrzę na rząd Tuska to wcale jakiejś dużej różnicy nie ma. Owszem zmienił się język polityki, ale efekty nie są porażające. Generalnie rządy premiera Tuska to może czas nie stracony, ale zdecydowanie niewykorzystany. I to mówię jako osoba, która na nich głosowała.
Zresztą PO nie jest jedyne w swoim marnotrawstwie wyborczego poparcia. SLD też jakoś specjalnie się nie wysiliło jako opozycja parlamentarna. I wiem, że oni mieli jeszcze trudniej przebić się – i za żaden sposób nie wykorzystali waśni dwóch największych partii. A zgodnie z zasadą gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta – najwyraźniej nie w tym przypadku. Tak jak pisałem już wcześniej – wierzę, że partia która miałaby klarowny, spójny i realny(czyli do zrealizowania) program miałaby szansę na przekonanie do siebie wyborców.
Tak samo nie widzę, żeby te dwie nowe parlamentarne inicjatywy wyrzuconych z PiSu oraz byłego posła Palikota miały jakieś sensowne propozycje. Słyszał ktoś o propozycjach systemowych? Proszę mi powiedzieć, gdyż będąc tutaj w Anglii ja mogę po prostu czegoś nie zobaczyć, może mi coś umknąć – wszak nie mam dostępu do wszelkich mediów, nie oglądam polskiej telewizji, a angielska nie jest zainteresowana wieściami z Polski.
A przecież potrzeby kraju są potężne a środki ograniczone – nie można za małą pierzyną przykryć za dużego łóżka – jak się pociągnie z jednej strony, druga strona zostanie odsłonięta. Problem jest jak to, czym dysponujemy maksymalnie wykorzystać i gdzie znaleźć oszczędności. A trzeba ich szukać absolutnie wszędzie. Oraz karać tych co marnotrawią publiczny grosz. Jak zmniejszyć sztywne wydatki budżetu? Jak zreformować ZUS i KRUS? Jak podnieść standard i możliwości polskich szpitali? Co zrobić z polską armią i górnictwem? Jak zlikwidować biedę i fakt, że jedna trzecia polskich uczniów nie dojada – czy tak powinno być w demokratycznym kraju w środku Europy? Jak powiększyć rolę naszego kraju na arenie międzynarodowej? Co zrobić z trudnymi relacjami z Litwą czy Białorusią.
Te pytania znajdują odpowiedzi doraźne w miarę powstawania kryzysów. I nie ma żadnej odpowiedzialności za słowa. Bo to co wymieniłem to są problemy systematyczne, które się tylko potęgują z upływem czasu. Ale mówi się o nich tylko wtedy, kiedy noszą znamiona kryzysu. I wtedy trzeba gasić pożary – bo na prewencję zabrakło energii, wiedzy, pomyślunku czy wyobraźni. I w tym obecny rząd nie jest wiele lepszy od poprzedniego. A cała ta historia ze Smoleńskiem służy tylko jako gigantyczna zasłona dymna żeby ukryć niekompetencje rządu Tuska. I to dlatego pojawiają się nowe sensacyjne doniesienia. Nowe wątki w katastrofie. Wciąż podsyca się zainteresowanie mediów, żeby one zajmowały się tym, a nie rzeczami naprawdę ważnymi: stagnacją gospodarki i rosnącym bezrobociem, korupcją i marnotrawstwem.
Jakoś nie wierzę w zmianę po wyborach. Polska polityka to mistrzostwo w zasłonach dymnych, od lat.
Artur Pomper