W codziennym natłoku informacji, ludzie są zmęczeni patrzeniem na te same tematy, które media każą nam przyswajać. Drugim obok katastrofy smoleńskiej oraz raportu po katastrofie tematem są obecnie przyszłe emerytury.
Tylko, że jest to raczej mydlenie oczu. Pamiętacie pierwsze reklamy OFE? Bogdan mówi Bankowy? Przypomina się? A pamiętacie tą parodię – Bogdan po 25 latach – wtedy Bogdan mówił spier…
Teraz tak samo, choć może nie tymi samymi słowami odzywa się polski rząd. Obniżenie stawki, którą wpłacamy do OFE nie obniży nam emerytur – my nie dostaniemy NIC. Absolutnie ZERO. Bo każdy zamach na te pieniądze zgromadzone na tych kontach, to zamach na te emerytury. Obniżka składki, nawet na chwilę do 2% jak chce część rządu da precedens. Jeśli to przejdzie, to kolejny rząd nie zawaha się do zlikwidowania OFE. I nikt się nas nie zapyta, bo teraz też nie widać, żeby ktoś za bardzo protestował. I rząd ten, lub następny wcale nie będzie nas pytał. Zamiast zlikwidować je ustawą, za pomocą parlamentu po prostu rząd wyda rozporządzenie, i zamiast pieniądze zarabiać na siebie, będą one przejadane. Ja bym na waszym miejscu się bał. Na szczęście jestem po tej stronie miedzy i mnie to nie grozi.
Jeśli jeszcze ktoś w naszym kraju wierzy, że dostanie emerytury, to są to ludzie, którzy teraz ją dostają i dzisiejsi sześćdziesięciolatkowie. I mówię to jako niepoprawny optymista. Bo może się okazać, że pieniędzy zabraknie dla dzisiejszych emerytów.
Polska jest krajem z dużą szarą strefą, która nie płaci składek do ZUSu ani podatków. A na dodatek liczba osób które pracują, stale się zmniejsza i już jest najniższa w Europie. Prawie połowa Polaków w wieku w którym jeszcze nadają się do pracy – nie pracuje, albo ukrywa fakt, że pracuje. Pozostała bierze zasiłki, jest na emeryturze lub rencie, albo nic nie robi. Ja się zastanawiam co robi Urząd Pracy lub Skarbowy żeby sprawdzić z czego ludzie żyją, zwłaszcza ci co nigdzie nie pracują. Żeby sytuację pognębić istnieją firmy, które umożliwiają przedsiębiorcom niepłacenie składek – trzeba firmę zarejestrować w innym kraju. Zysk na jednego pracownika to około 500 złotych, które traci ZUS. Pół biedy, jeśli te osoby wpłacają sobie pieniądze na trzeci filar – czyli odkładają na emeryturę sami.
Ale to oczywiście nie jest koniec gwoździ do trumny przyszłych emerytur. Kolejnym jest KRUS, który każdemu rolnikowi umożliwia płacenie jednej szóstej stawki pozostałych osób (co prawda emerytury rolnicze są niskie), służby mundurowe – gdzie emeryturę nabywa się po piętnastu latach, oraz rzesza czterdziestoparoletnich górników. Im wszystkim system pomaga dostać świadczenia za pół darmo, albo znacznie wcześniej niż pozostałym. Ci wszyscy ludzie żerują na pozostałych. Oni są powodem dla którego większość ludzi poniżej pięćdziesiątego roku życia nie dostanie emerytury.
System ten trzeba tu powiedzieć został wprowadzony przez pana Bismarcka, tego samego, co walczył z Polakami Kulturkampfem. Wprowadzono go ponad sto lat temu. Wtedy rzadko kto dożywał 65 lat – czyli wieku emerytalnego. Większość umierała znacznie wcześniej, a składki, które wpłacali szły bezpośrednio do budżetu. Od tego momentu w zasadzie system nie miał jakiś szczególnych zmian. Jeśli nie liczyć zmian demograficznych. Bo średnia życia rośnie. Więc osób na emeryturze przybywa. I przybywać będzie nadal. Kurczy się za to liczba pracujących. Demografia jest nieubłagana, za 25 lat będzie nas w Polsce tylko 34 miliony – o cztery miliony mniej. I będziemy znacznie starsi.
Profesor Balcerowicz, który może nie jest najpopularniejszą osobą w kraju, ale łeb on ma, on mówi, że zamiast obniżać wpłaty do OFE trzeba podwyższyć wiek emerytalny. Na początek do 67 lat. I zrównać wiek emerytalny. Nie jestem seksistą, ale jeśli kobiety wierzą w feminizm – skoro chcą pełnego równouprawnienia, to muszą też liczyć się ze zrównaniem wieku emerytalnego. Albo żadna z płci nie dostanie ani grosza. Wysokość emerytur jest powiązana z wynagrodzeniem w ostatnich latach życia – a zwykle wtedy zarabia się lepiej niż w latach wcześniejszych. Wydłużenie zbierania pieniędzy powiększyło by też ich pulę. Kobiety z racji tego, że pracują krócej – dostają niższe świadczenia.
Balcerowicz i szereg innych ekonomistów twierdzą też, że trzeba zlikwidować możliwości obchodzenia systemu i nabywania świadczeń wcześniej, albo taniej. Wszyscy powinniśmy być równi wobec prawa, i wszyscy powinni składać się tak samo. To jedyna szansa, żebyśmy te świadczenia dostali.
Nie jest natomiast dobrym pomysłem zlikwidowanie możliwości pracy dla emerytów, tu w Anglii to jest powszechne. Każdy pracuje tyle ile chce – po 65tce, bo najniższe emerytury nie są wystarczające. A przecież ci co pracują płacą podatki. Im też się coś należy od państwa. Przecież całe życie wpłacali składki.
Ja bym radził coś zrobić. Albo zacząć odkładać dla siebie, albo zmienić rząd… w tym roku będziemy mieli na to szanse.
www.ZielonyDziennik.pl, Artur Pomper