13.01.2011 Torquay
Dziennik emigranta: polskie piekiełko do kwadratu
Są takie dni jak dziś, że cieszę się, że mnie nie ma w Polsce. Bo życie w kraju to bezustanne stanie na barykadzie. Tu nie można być obojętnym. Tu trzeba stać po czyjejś stronie. I to tej właściwej. Najwłaściwszej i jedynie najsłuszniejszej. I nie ma, że boli, albo, że się nie chce. Albo, że się jest nietutejszym. Rodziny są podzielone wzdłuż sporów politycznych. Rodziny nie rozmawiają ze sobą o polityce, żeby nie zepsuć świąt. Paranoja.
Będąc w Wielkiej Brytanii nabrałem dystansu i za to cenię sobie ten kraj. Że uwolnił mnie od spiskowej teorii dziejów nowszych i wcześniejszych. Że uwolnił mnie od tych wszytkich Rydzyków, Macierewiczów czy Lepperów których wciąż widać w polskiej polityce. Tutaj żaden z tych ludzi by się nie ostał. Tu zastosowano by wobec każdego z nich najpoważniejszą broń – publiczny ostracyzm. Więc będąc tu nie muszę się już tak denerwować. Po prostu na jeden czy dwa ni nie wchodzę na żadną stronę z polskimi wiadomościami. I się przestaję denerwować. A po paru dniach takiej abstynencji złość mi przechodzi.
Po dniu takim jak dzisiejszy zanim wejdę na następną stronę z wiadomościami o Polsce minie tydzień. Polskie piekiełko pokazało jakie może być dotkliwe. Mówię oczywiście o komentarzach po raporcie MAK. Już wczoraj pisałem, co o tym myślę.
Dziś przez pół dnia słuchałem Polskiego Radia Program Trzeci. I to co tam słyszałem naprawdę mnie zniechęciło do powrotu. Zastanawiam się kiedy oni wszyscy przestaną. Kiedy Tusk przestanie być za, a Kaczyński przeciw i odwrotnie.
LUDZIE!!!
Trzeba żyć dalej. Stało się, samolot spadł. Wszyscy zginęli. A teraz całe pozostałe 99,99999999% społeczeństwa musi zacząć ponownie żyć. Żyć dalej. I choć to była strata przeolbrzymia, zwłaszcza dla rodzin osób, które tak tragicznie zmarły. To czy to pomaga im? Takie atakowanie siebie wzajemne. Taka nagonka. Taka nienawiść?
Jestem przekonany, że żadna z osób, które zginęła nie życzyłaby tego sobie. Na czele z prezydentem Kaczyńskim.
Z obrazu który wyłania się z mediów widać jak podzielone jest społeczeństwo. Trudno będzie ponownie je połączyć po pięciu latach nienawiści i wzajemnego obwiniania się. To już dawno wyszło poza ramy normalnej politycznej gry pomiędzy partią rządzącą a opozycją.
Już w czasie żałoby narodowej ktoś z Polski powiedział mi, że miał tej żałoby serdecznie dość. Jakby kraj zamarł. Jakby nic innego się nie działo.
I to się dzieje znowu.
A czy zakończyliśmy zmagania z korupcją? Polska gospodarka jest na dobrym kursie? Emeryci mają wystarczająco pieniędzy na lekarstwa? A służbie zdrowia nareszcie nie brakuje? Jeździ się już po drogach równiutkich jak stół? Stadiony na mistrzostwa stoją i zarabiają na siebie? Nie ma ani jednego bubla prawnego wciąż w mocy?
Jeśli nie – to proszę państwa zajmijmy się w końcu nimi…
Artur Pomper
piszący spoza polskiego piekiełka