Wczoraj Amerykanie wybierali ponad 500 kongresmanów i gubernatorów, ale tak naprawdę była to ocena prezydentury Baracka Obamy.
Jak wypadła? Chyba dość marnie skoro po zakończeniu głosowania w większości stanów i okręgów wyborczych, a także po wstępnych obliczeniach wyników wyborów do Kongresu wiadomo, że Republikanie uzyskają większość w Izbie Reprezentantów i będą mieli więcej niż dotychczas miejsc w Senacie.
Można się spodziewać, iż utrudni to prezydentowi Obamie realizację jego programu zmian w USA.
Pod znakiem zapytania stoi m.in. proponowana przez jego administrację podwyżka podatków dla najzamożniejszych Amerykanów w celu podreperowania pogrążonego w deficycie budżetu państwa.
W amerykańskiej polityce jest regułą, że partia prezydenta traci w wyborach połówkowych do Kongresu, ale skala tegorocznej katastrofy Demokratów będzie bezprecedensowa, jeśli potwierdzą ją oficjalne wyniki.
Można ją porównać jedynie do 1994 roku, kiedy w czasie prezydentury Billa Clintona Demokraci stracili w Izbie Reprezentantów aż 54 mandaty.
Komentatorzy zwracają jednak uwagę, że porażka Demokratów – jak wynika z badań opinii publicznej – była przede wszystkim głosem protestu, pewnego rodzaju wynikiem niezadowolenia społeczeństwa z sytuacji w kraju i nie należy jej traktować jako wyraz zaufania do Partii Republikańskiej
ZielonyDziennik.pl, Maja Trzeciak