Film zaczyna się rozmową pary w barze. Nie jest to jednak typowa rozmowa. Już na wstępie poznajemy osobowość głównego bohatera filmu Marka Zuckerberga – założyciela słynnego Facebooka.
Jest geniuszem komputerowym, który jednak zupełnie nie radzi sobie w relacjach damsko-męskich. Z powodu braku wyczucia dziewczyna go rzuca. Mark jest zdruzgotany i wpada w wir tworzenia stron internetowych. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że wszystkie jego pomysły mają zrekompensować utratę dziewczyny. Przedtem mści się za porzucenie oczerniającym wpisem na blogu. Żeby dodatkowo pogrążyć całą populację kobiecą, tworzy porównywarkę dziewczyn ze swojej uczelni i sąsiednich. Mało etyczny pomysł spotyka się jednak z ogromną popularnością. Konsekwencją jest zablokowanie serwera uczelni przez użytkowników. Zaczyna się niespodziewany sukces, ale też kłopoty.
Film ma ciekawą konstrukcję. Nie jest linearnym przedstawieniem zdarzeń, lecz retrospekcją przeplataną z wydarzeniami aktualnymi. Jeden z bohaterów relacjonuje początki znajomości genialnych studentów z Harwardu.
Dobrym zabiegiem jest zestawienie zawodów sportowych, w których uczestniczą jedni z pomysłodawców serwisu społecznościowego z wyścigiem na pomysły internetowe. Bardzo dobrze oddaje to zasadę pierwszeństwa w Internecie.
Film nie posiada akcji jako takiej, ale silną stroną jest muzyka, która gra na emocjach widza i pokazuje tempo, które narzuca Internet. Ponadto mamy postaci najzdolniejszych studentów w Stanach. Film jest tak skonstruowany, abyśmy mogli zrozumieć postępowanie głównego bohatera, który jest oskarżony o oszustwo. Widz współczuje Markowi, gdyż nie widzi miliardera lecz człowieka, który ma złamane serce. Geniusza, który żyje we własnym świecie i którego nikt nie jest w stanie zrozumieć, ani dorównać mu w szybkości myślenia i analizowania faktów.
Mnie film zainteresował, oglądałam go z uwagą, chociaż widziałam lepsze produkcje. Podkreślam, nie jest to film akcji. Żeby go zrozumieć, trzeba być chociaż w minimalnym stopniu użytkownikiem Facebooka i Internetu, żeby zrozumieć mechanizmy tego medium.
Jakie są wnioski i przestrogi? Takie, że Internet to potencjał, ale i zagrożenie, może nie tyle dla życia, choć to także. Bardziej jednak dla relacji międzyludzkich. Facebook mający na celu ułatwić zawieranie i podtrzymywanie znajomości, skłócił założycieli, ale przecież „szewc bez butów chodzi…”
Pozdr.
Ewa Toczyska