O roli edukacji finansowej, o wizji drugiej fali kryzysu na miarę lat 20 XX w. i nadciągającej hiperinflacji z Robertem Kiyosaki, amerykańskim inwestorem, biznesmenem i autorem światowych bestsellerów nt. motywacji i inwestowania, rozmawia Piotr Sieńko.
Jaką rolę w życiu zwykłych obywateli odgrywa edukacja finansowa?
Zwykli obywatele najczęściej nie posiadają edukacji finansowej, co jest niedorzeczne. Dlatego też, gdy ktoś dowiaduje się, jak działa pieniądz i że on sam przez większą część swojego życia był finansowym ignorantem, przeżywa szok.
Gdy człowiek taki zaczyna rozwijać swoją inteligencję finansową poprzez finansową edukację, przestaje być zwykłym obywatelem i staje się wyjątkiem. Zaczyna dostrzegać, jak działa system – i w jaki sposób system ten zwrócony jest przeciwko niemu – oraz zdobywa niezbędną wiedzę potrzebną do tego, by z systemu tego się wydostać i samodzielnie odnieść sukces. Edukacja finansowa jest jedną z najpotężniejszych sił odmieniających życie ludzi.
Czy w dobie kryzysu, nawet tuż przed jego pojawieniem się, edukacja finansowa ma jakieś znaczenie dla sytuacji obywateli?
Jak już wspominałem, uważam, że edukacja finansowa jest jedną z najpotężniejszych sił zmieniających życie ludzi. Dla osób, które ponoszą straty w czasie obecnego kryzysu finansowego, edukacja jest bardzo ważna, ponieważ – jak mówimy w firmie Rich Dad – wiedza to nowe pieniądze.
To nie ilość posiadanych przez nas pieniędzy czyni nas bogatymi, ale wiedza na temat tego, jak pieniądze te wykorzystać. Tak naprawdę to w Stanach Zjednoczonych wciąż słyszy się o znanych ludziach i sportowcach, którzy dużo zarabiają, ale wielu z nich nie ma grosza przy duszy już kilka lat po przejściu na emeryturę. Są finansowymi ignorantami i nie posiadają niezbędnej edukacji finansowej, dzięki której byliby w stanie nadal wieść wystawne życie.
Dlatego też odpowiem: owszem, edukacja finansowa ma ogromne znaczenie dla zwykłych obywateli – bez względu na to, czy występuje kryzys, czy nie.
Jak oceni Pan poziom edukacji finansowej obywateli państw Unii Europejskiej w porównaniu, np. z obywatelami Japonii, Stanów Zjednoczonych czy Chin?
Na całym świecie możemy obserwować przerażający brak edukacji finansowej. Obywatele krajów rozwiniętych nie mają jakiejś świetnej edukacji finansowej, mają po prostu więcej pieniędzy – i złego długu. Niestety nie mają wiedzy potrzebnej do tego, żeby dobrze te pieniądze wykorzystać.
Unia Europejska niczym nie różni się od Japonii, Chin, Stanów Zjednoczonych czy reszty świata. To dlatego stoi przed takimi samymi problemami. Zwykły obywatel nie wie, jak stosować nowe zasady rządzące pieniędzmi, a ludzie najbogatsi to wykorzystują – zarówno w Unii Europejskiej, jak i na całym świecie.
W ostatnim czasie wiele się mówi o drugiej fazie kryzysu. Czy Pana zdaniem ona nadejdzie, a jeśli tak, to kiedy i jaką formę przybierze?
Tak, jestem przekonany, że jeśli obecna sytuacja się nie zmieni, to czeka nas jeszcze większy kryzys. Stanie się tak z powodu złego długu. Zarówno na krajach Unii Europejskiej, jak i na Stanach Zjednoczonych ciąży bardzo wysokie zadłużenie, jednak wszystkie te państwa nie są skłonne do likwidacji kosztownych programów społecznych oraz świadczeń, które są prezentami od ich rządów.
Problem polega na tym, że ani Unia Europejska, ani Stany Zjednoczone nie mają środków na pokrycie kosztów tych prezentów, więc muszą drukować więcej pieniędzy i podnosić podatki. To godzi w klasę średnią – i tak już ponoszącą ogromne straty. W mojej książce „Spisek bogatych” poświęciłem dużo uwagi temu, dlaczego moim zdaniem w niedługim czasie doświadczymy deflacji, a potem hiperinflacji, gdy wszystkie te pieniądze, wydrukowane po to, aby uniknąć kryzysu, wrócą na rynek. Niestety, i tak dojdzie do kryzysu, z tym że będzie się on charakteryzował wysoką inflacją – jak to miało miejsce w Niemczech w latach 20.
Źródło: Gazeta finansowa