Rewolucja w świecie Diesla

0
1453
views

Mitsubishi ASX w teście
Kilka tygodni temu Mitsubishi wprowadziło do sprzedaży swój najnowszy model. ASX to crossover, który wypełnić ma lukę między kompaktowym lancerem, a dużym SUV-em, jakim jest outlander.

Wertując katalogi nowych samochodów, w oczy kłują dane o emisji CO2. Przeciętnego kierowcę interesują one tyle, co… zeszłoroczny śnieg. Dużo ważniejsza jest przecież kolejna rubryka, mówiąca o zużyciu paliwa. Bo o tym, że jedno wynika wprost z drugiego ciągle wiedzą nieliczni…

Tak, czy inaczej normy emisji spalin są coraz ostrzejsze. A to oznacza, że samochody muszą palić coraz mniej. I jak wykazał nasz test mitsubishi ASX, tak właśnie robią.

Testowany przez nas egzemplarz napędzany był nowo opracowanym silnikiem wysokoprężnym 1.8 DiD. Jednostka ta w świecie Diesla stanowi prawdziwą rewolucję. Przede wszystkim jest… niskoprężna (oczywiście jak na silnik Diesla), bowiem stopień sprężania wynosi 14,9:1 (w silnikach benzynowych zwykle jest około 10:1, a wysokoprężnych 20:1, obecnie w produkcji nie ma samochodów osobowych z silnikami Diesla o stopniu sprężania mniejszym niż w jednostce Mitsubishi).

Ponadto wyposażono ją w układ MIVEC (zmiennych faz rozrządu), a to pierwsze tego typu rozwiązanie w samochodzie osobowym! By zakończyć krótką charakterystykę tej jednostki wymienić należy jeszcze 16 zaworów, dwa wałki rozrządu w głowicy oraz układ wtryskowy Common Rail.

Całkowicie aluminiowy silnik o kodowym oznaczeniu 4N13 w ASX oferowany jest w dwóch wersjach, o mocach 150 i 116 KM (ten drugi trafi do sprzedaży we wrześniu). W „naszym” egzemplarzu znalazł się mocniejszy wariant i trzeba przyznać, że został pierwszym dieslem (nie licząc wielocylindrowych silników od Audi czy BMW), który nas naprawdę urzekł! 150 KM wystarcza do tego, by ASX-a rozpędzić do 200 km/h, a sprint do 100 km/h zakończyć po mniej niż 10 sekundach, nie to jest jednak najważniejsze.

Najbardziej imponują inne cechy – kultura pracy (nie, wszystkich drgań nie udało się wyeliminować, ale ich poziom jest niewielki, podobnie jak hałas), sposób rozwijania momentu obrotowego (niczym w aucie z silnikiem benzynowym można rozpędzić się na „dwójce” z minimalnej prędkości; spróbujcie zrobić to outlanderem z dwulitrowym dieslem) oraz zużycie paliwa. Podczas jazdy z prędkościami autostradowymi (około 150-160 km/h) w pełni obciążony samochód zużywał mniej niż 7 litrów oleju napędowego na 100 km. Z kolei jazda zwykłymi drogami krajowymi owocowała spadkiem spalania nawet poniżej poziomu 5/100 km! I to przy zwykłej, stosunkowo dynamicznej jeździe, z częstymi wyprzedzaniami, bez stosowania zasad ecodrivingu!

Testowany ASX wyposażony był w pakiet ClearTec, którego celem jest zmniejszanie zużycia paliwa. Obejmuje on m.in. elektryczne wspomaganie kierownicy, system kontroli odzysku energii, opony o zmniejszonych oporach toczenia oraz system automatycznego gaszenia silnika podczas postoju (Automatic Stop & Go, czyli AS&G)

Dążąc do obniżenia kosztów, inżynierowie Mitsubishi starali się maksymalnie wykorzystać już istniejące elementy. Taka strategia zaowocowała tym, że ASX aż 70 procent części dzieli z outlanderem. Wspólna jest m.in. płyta podłogowa (za wyjątkiem jej tylnej części), a także elementy zawieszenia, hamulców i system napędu wszystkich kół.

Co ciekawe, mimo znacząco mniejszych wymiarów całkowitych (długość mniejsza o 34,5 cm!) rozstaw osi ASX wynosi dokładnie tyle samo, co w outlanderze, czyli 267 cm. To o 4 cm więcej niż u największego konkurenta ASX-a, nissana qashqai.

Konstruktorom zależało na obniżeniu masy pojazdu, co w prosty sposób przekłada się na mniejsze zużycie paliwa. ASX jest aż o około 300 kg lżejszy niż outlander (wersja benzynowa waży 1290 kg, przednionapędowa z dieslem – 1460 kg, w napędem wszystkich kół – 1525). Taki efekt uzyskano nie tylko dzięki mniejszym rozmiarom, ale również cieńszym blachom czy plastikowym błotnikom.

Stylizację samochodu utrzymano w stylu charakterystycznym dla Mitsubishi. Z przodu nie mogło zabraknąć ogromnego wlotu powietrza typu „jet-fighter”, przetłoczenie na drzwiach z kolei do złudzenia przypomina rozwiązanie znane z lancera. Właściwie największą nowością tchnie tylna część nadwozia. Samochód stanowi jednak stylistycznie spójną całość.

Wnętrze ASX-a nie będzie stanowiło zaskoczenia dla nikogo, kto już miał do czynienia z samochodami Mitsubishi. Konsola sterowania klimatyzacją jest identyczna jak np. w outlanderze i lancerze, zegary są również bardzo podobne. Przycisk Info sterujący trybem pracy komputera pokładowego wciąż znajduje się w odosobnieniu na desce rozdzielczej.

Jest jednak pewna nowość, którą warto odnotować. ASX to pierwszy samochód Mitsubishi, który posiada kierownicę regulowaną w dwóch płaszczyznach. Lepiej późno niż wcale, najważniejsze, że Japończycy wreszcie zdecydowali się na to rozwiązanie, tak ułatwiające życie kierowcy!

Dzięki długiemu rozstawowi osi wnętrze pojazdu jest obszerne, na brak przestrzeni nie mogą również narzekać pasażerowie tylnej kanapy. Bagażnik ma regularne kształty i 416 litrów pojemności, co jest przyzwoitym wynikiem jak na samochód o długości całkowitej 429,5 cm.

ASX prowadzi się jak zwykłe auto osobowe. Nie wsiada się „do góry”, jak w przypadku outlandera, samochód nie przechyla się przesadnie na zakrętach, a jednocześnie jest wystarczająco komfortowy. Co ciekawe, w aucie zastosowano koła 215/65R16 co oznacza bardzo wysoki bark opony (niemal 14 cm). Czyżby z myślą o bezproblemowym pokonywaniu krawężników?

Ceny mitsubishi ASX zaczynają się od 67 700 zł za auto z silnikiem benzynowym o mocy 117 KM. Wyposażenie standardowe obejmuje m.in. poduszki i kurtyny powietrzne, ESP, dzieloną tylną kanapę z regulowanym oparciem, elektryczne lusterka i szyby oraz manualną klimatyzację. Lista wyposażenia jest długa, więc dopłaty (2300 zł) wymaga właściwie jedynie lakier metaliczny.

Niestety, nowoczesna technologia kosztuje. Za samochód z opisywanym silnikiem wysokoprężnym i tym samym poziomem wyposażenia (Inform) trzeba zapłacić już 82 390 zł.

Testowana przez nas wersja Invite z układem AS&G kosztuje 86 990 zł. Dodatkowo samochód posiada m.in. światła dzienne, alufelgi, czujnik deszczu, tempomat, klimatyzację automatyczną, czujniki cofania i zmierzchu. Doliczając lakier metaliczny cena sięga 90 tysięcy, a to już nie jest mało…

Najgroźniejszym konkurentem ASX-a będzie jednak qashqai i handlowcy z Mitsubishi ustalając ceny swojego nowego produktu mocno studiowali cenniki Nissana. Wszystkie atuty są teraz po stronie ASX, który jest konstrukcją nowszą, ma nowocześniejszego (znacznie) diesla i oferuje nieco bogatsze standardowe wyposażenie. Ponadto ma już homologację ciężarową, więc zapewne crossover Mitsubishi już wkrótce będzie na polskim drogach równie częstym widokiem jak qashqai.

Pochodzenie informacji: INTERIA.PL