Ozon, miedź, nikiel, cyna… Oto, co może znajdować się w ludzkich płucach. Co wyda się dziwne, pokaźną reprezentację tablicy Mendelejewa może nosić w sobie… każdy pracownik biurowy.
Niewiele osób zdaje sobie sprawę, jaki wpływ na zdrowie mają kserokopiarki i drukarki laserowe, narzędzia obecne w każdym biurze i większości domów.
Tonery pod lupą instytutów badawczych
Podejrzenia, że związki zawarte w tonerach drukarek i kserokopiarek stwarzają ryzyko dla zdrowia pojawiają się od lat. Już w 1992 roku skandynawscy naukowcy przeprowadzili eksperyment, w którym udowodniono, że emisja pyłków z urządzeń laserowych powoduje podrażnienie oczu, skóry, dróg oddechowych i bóle głowy. W 2007 roku pod lupę naukowców z Queensland University of Technology w Australii wzięto 60 drukarek laserowych. Wyniki nie napawały optymizmem – okazało się, że aż 1/3 z przebadanych urządzeń emituje drobne cząsteczki, które przedostając się poprzez drogi oddechowe do płuc mogą wywołać szkody dla zdrowia podobne do tych, które powoduje dym papierosowy. Badacze określili, że w godzinach pracy średnia ilość mikropyłków unoszących się w biurze jest 5 razy większa niż na zewnątrz, a przy słabej wentylacji niebezpieczne stężenie może utrzymać się nawet cały dzień. Do podobnych wniosków doszło 2 tysiące pacjentów, którzy w 2008 roku zgłosili się do niemieckiej Fundacji Nano-Control skarżąc się na bóle głowy, schorzenia skórne, wyczerpanie, kłopoty z koncentracją i trudności w oddychaniu. Wszyscy byli przekonani, że przyczyną ich dolegliwości są wyziewy z biurowych drukarek.
Dwa lata temu naukowcy z uniwersytetu w niemieckim Rostock w płucach technika zajmującego się naprawami urządzeń znaleźli cząsteczki tonera. Serwisant – niebezpieczny zawód… Nonsens? Mężczyzna zmarł na raka płuc. Mniej fatalnym w skutkach był przypadek komisarza policji z Hamburga. Hans-Joachim Stelting miał objawy typowe dla przeziębienia – kaszel, katar, osłabienie organizmu. Okazało się, że policjant zapadł na chroniczną astmę, a przyczyną była szkodliwa emisja pyłu z tonera drukarki laserowej umieszczonej w jego biurze. Na obecną chwilę policjant, który na rentę przeszedł już w wieku 43 lat, przewodniczy założonemu przez siebie związkowi „Poszkodowani przez tonery”.
Pierwsze badanie w realnych warunkach biurowych przeprowadzono w Niemczech na zlecenie Urzędu Oceny Ryzyka (Bundesamt für Risikobewertung). Przyglądano się pracownikom 60 urzędów miejskich, komend policji i biur parlamentarzystów. U wszystkich badanych wykryto objawy wynikające z wdychania pyłów pochodzących z tonerów – kaszel, bóle głowy, ogólne wyczerpanie. Toksykolodzy dowiedli, że podczas korzystania z drukarek laserowych dochodziło do podwojenia ilości pyłu zgromadzonego w badanym pomieszczeniu. Wystarczy jedno urządzenie z tonerem, jeden wydruk, aby osoby przebywające w pobliżu wdychały mieszankę podobną do dymu papierosowego.
Wpływ wyziewów z drukarek na ludzkie DNA w 2009 roku zbadali naukowcy Instytutu Medycyny Środowiskowej Centrum Medycznego Uniwersytetu we Freiburgu (Institute of Environmental Medicine and Hospital Hygiene – IUK). Obserwowano czy narażone na wyziewy komórki nabłonka płuc wytworzą tzw. mikronukleidy. Jest to standardowa procedura mierzenia szkodliwego wpływu chemikaliów na zespół cech dziedzicznych. Naukowcy wykazali, że nanocząsteczki zawarte w pyle z tonerów po dostaniu się do pęcherzyków płucnych mogą powodować stany zapalne, uszkodzenia w łańcuchach DNA lub inne, jeszcze nie zbadane, objawy. Naukowcy zastrzegli jednak, że wyniki są jeszcze we wczesnej fazie i nie mogą stanowić jednoczesnego stwierdzenia czy tonery stosowane w drukarkach laserowych są przyczyną poważnych schorzeń, jak np. rak płuc.
Jak chronić przed mikropyłkami?
Tonery to mieszaniny różnorodnych metali ciężkich, lotnych związków organicznych oraz trujących związków cyny i ozonu. Ta toksyczna kompozycja powstaje w temperaturze blisko 200 stopni, bo tyle osiąga drukarka podczas pracy. Substancje te przybierając formę mikropyłków przenikają do organizmu człowieka wraz z wdychanym powietrzem. Im mniejszy pyłek, tym głębiej osadza się w płucach narażając użytkownika na komplikacje zdrowotne.
Najbezpieczniejszym rozwiązaniem wydaje się wygospodarowanie osobnych pomieszczeń z wentylacją, w których stałby sprzęt drukujący. Ta praktyka stosowana w Skandynawii jest jednak nie tylko uciążliwa (ciągłe bieganie po wydrukowaną kartkę na drugi koniec korytarza), ale często po prostu niemożliwa ze względu na brak miejsca. Tak samo nierealna jest praca w maseczce ochronnej czy przerzucenie się na odręczne wypisywanie dokumentów… Nowoczesne biuro nie obejdzie się bez urządzenia, jakim jest drukarka laserowa, faks, kopiarka czy urządzenie wielofunkcyjne. Innym sposobem może być inwestycja w nowoczesne drukarki atramentowe lub żelowe. Jednak wymiana kilkudziesięciu urządzeń w biurze to spory wydatek.
Potrzeba znów okazała się matką wynalazku, a Niemcy, w których rozgorzała ta gorąca dyskusja – jej ojcem. Filtry antypyłkowe niemieckiej firmy MicronAir oferowane w Polsce przez firmę Printcom w 94% redukują emisję niebezpiecznych dla zdrowia mikropyłków wydzielanych przez drukarki laserowe i kserokopiarki. Optymalną ochronę gwarantują trzy warstwy – pierwsza przechwytująca największe elementy pyłków, druga zbudowana z naładowanej ujemnie i dodatnio mikrofibry oraz trzecia, która zbiera niezłapane przez pierwsze dwie nanocząsteczki.
Filtry antypyłkowe proponowane przez firmę Printcom to produkt nieznany dotychczas w Polsce, podobnie jak sam problem emisji „spalin” przez drukarki. Cena produktu to koszt rzędu 90-120 zł, więc to niewielka inwestycja w porównaniu do bezcennego zdrowia pracowników i domowników. Tym bardziej, że jeden filtr antypyłkowy wystarcza na 70 tysięcy wydruków. Po zużyciu można go po prostu wyrzucić do śmietnika, ponieważ jest w pełni biodegradalny.
Faktyczna potrzeba czy nowy marketing?
Podobnie, jak w przypadku każdej nowej technologii niektórzy wątpią w sens używania filtrów antypyłkowych do drukarek. Podobna sytuacja była w latach 70-tych kiedy zaczęto mówić o zagrożeniu związanym z paleniem papierosów – początkowo nikt się tym nie przejmował. Aby się przekonać, dlaczego warto stosować filtry antypyłkowe na drukarkach, wystarczy porównać nowy filtr z filtrem zużytym – całe widoczne na zużytym filtrze zanieczyszczenie dostałoby się do płuc osób pracujących w pobliżu drukarki czy ksera powodując problemy zdrowotne – od bólu głowy, podrażnienia dróg oddechowych, chorób oskrzeli i płuc, a może nawet choroby nowotworowe.
Więcej szczegółów o zagrożeniach związanych z emisją szkodliwych dla zdrowia substancji przez urządzenia biurowe znaleźć można na www.filtry-do-drukarek.pl.
zdrowiu szczegolnie szkodza zamienniki w srodku drukarki, potrafia doprowadzic do nerwicy gd zasychaja, w momencie krey ma sie duz do wydrukowania, nigdy wiecej nie skusze sie na kupno zamiennika