Gdy minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zadzwonił do Jarosława Kaczyńskiego z informacją o katastrofie Smoleńskiej, prezes PiS powiedział:
To jest wynik waszej zbrodniczej polityki – nie kupiliście nowych samolotów i odłożył słuchawkę.
Kaczyński mówi o tym w wywiadzie dla Gazety Polskiej. Dodaje też, że Sikorski zadzwonił do niego kilkanaście minut później i kategorycznie stwierdził, że katastrofa była błędem pilota.
Prezes PiS w wywiadzie twierdzi również, że organizatorem wyjazdu do Katynia 10 kwietnia, był rząd. Był to bowiem coroczny wyjazd delegacji środowisk katyńskich, a prezydent leciał rządowym samolotem. Zdaniem Kaczyńskiego, ustalenie osób politycznie odpowiedzialnych za katastrofę nie wymaga śledztwa.
Poseł PiS, przypomina też ostatnią rozmowę telefoniczną z bratem za pośrednictwem telefonu satelitarnego na pokładzie samolotu. Kaczyński mówi, że była bardzo krótka i dotyczyła tylko stanu zdrowia matki braci Kaczyńskich. Powiedział mi, że z mamą wszystko w porządku i poradził bym się przespał. Pamiętam doskonale, że użył określenia „bo się rozpadniesz”. Następnie połączenie zostało przerwane.
W wywiadzie z Gazetą Polską Kaczyński opowiada też o podróży do Smoleńska. Stwierdza, że tempo jazdy na miejsce katastrofy było spowalniane.
– Dziś wiem, że nasze postoje i powolne tempo jazdy były wymuszone przez ścigającą nas delegację z premierem Tuskiem, który koniecznie chciał dotrzeć do Smoleńska przed nami. W pewnym momencie limuzyna z Donaldem Tuskiem minęła nas i dopiero wtedy pozwolono nam normalnie jechać – wyjaśnia.
Kaczyński stwierdził, że polski prokurator, który był na miejscu katastrofy nie odgrywał czynnej roli i nie miał dla Rosjan żadnego znaczenia.
Lider PiS powiedział też, że na miejscu katastrofy rosyjscy urzędnicy nalegali, by zgodził się na przeprowadzenie badań DNA brata, ale odmówił. Dodał, że rozpoznał Lecha Kaczyńskiego między innymi po bliźnie na ramieniu.