Bomby, zamachy i cierpienie – codzienne doniesienia malują obraz Afganistanu jako wojennej krainy przesiąkniętej krwią. Jednak afgańska ziemia skrywa także ogromne bogactwa.
Według badań Pentagonu, w prowincji Ghazni, gdzie stacjonują polscy żołnierze, znajdują się jedne z największych na świecie rezerw litu. Czy Polska będzie potrafiła wykorzystać tę szansę? – zastanawia się afganolog, Jakub Gustaw Gajda.
W kontekście naszych sojuszniczych zobowiązań względem NATO, często narzekamy, że Polska nie odnosi żadnych korzyści finansowych z wysyłania swoich żołnierzy na zagraniczne misje. Kilka lat temu mówiło się o szansach inwestycyjnych, jakie zostały zaprzepaszczone w trakcie naszej obecności militarnej w Iraku. Od czasu do czasu usłyszeć można też głosy, które obnażają nieudolność i brak zainteresowania Polski i polskich firm inwestycjami w Afganistanie (np. artykuł Tomasza Kamińskiego).
Dobry grunt – dobra inwestycja
Polscy żołnierze stacjonują w prowincji Ghazni, rejonie, który śmiało można określić terminem „Afganistan B”. Miasto, które niegdyś było perłą świata islamu, jest obecnie niczym więcej, jak tylko zakurzoną ruiną. Co prawda, nadal toczy się tam życie, jednak działania rebeliantów, problemy etniczne i bieda to rzeczywistość „polskiej” prowincji. Jedyna ważna kwestia, która do niedawna nadawała Ghazni jakiegokolwiek znaczenia we współczesnym Afganistanie to najważniejsza droga w kraju – trasa Kandahar – Kabul przecinająca tereny prowincji.
Wybór prowincji Ghazni jako regionu skupienia wojsk polskich został uznany za zupełnie nietrafiony pod kątem możliwości działania dla polskich inwestorów. To prowincja niestabilna, o stosunkowo małych perspektywach rozwoju. Z zazdrością możemy patrzeć, jak na północy Afganistanu radzą sobie na przykład Niemcy. Nasi sąsiedzi odpowiedzialni są oczywiście przede wszystkim za utrzymanie bezpieczeństwa, ale dbają jednocześnie o inwestycje w prowincjach północno-wschodnich, w których posiadają swoje Zespoły Odbudowy Prowincji (PRT). Berlin inwestuje w afgański przemysł i infrastrukturę na tyle skutecznie, że niemiecki prezydent pozwolił sobie nawet oświadczyć (rzekomo w całkiem innym kontekście) „bronimy w Afganistanie niemieckich interesów gospodarczych”.
Z tego wynika, że udział w misji ISAF nie jest tylko wypełnianiem zobowiązań sojuszniczych i walką z terroryzmem, ale Niemcom może się zwyczajnie finansowo opłacić. Warto podkreślić, że dzięki rozsądnej pomocy rozwojowej i inwestycjom, wizerunek Niemiec w Afganistanie naprawdę sporo zyskał. Zasada jest prosta: Afgańczycy potrzebują pracy, chcą też na własne oczy widzieć, że zmiany w kraju naprawdę mają miejsce, tylko wtedy docenią obecność obcych.
Podziemne El Dorado
Północ Afganistanu jest jednak znacznie bezpieczniejsza od prowincji Ghazni. Mogliśmy mieć żal do sojuszników, z Amerykanami na czele, że przypadła nam właśnie taka nieprzychylna inwestycyjnie prowincja. Tymczasem, trochę znienacka, pojawia się nowa, bardzo atrakcyjna perspektywa.
Z raportu specjalistów Pentagonu wynika, że prowincja Ghazni ma złoża litu. Co więcej, są to złoża tak wielkie, że amerykańscy specjaliści określają Afganistan mianem „litowej Arabii Saudyjskiej”. Według NY Timesa, złoża litu w Ghazni mogą być porównywalne z zasobami Boliwii, które uznawane są za największe z dotychczas odkrytych złóż tego pierwiastka. Pod kątem naszych możliwości inwestycyjnych w Afganistanie, jest to niewątpliwie sprawa istotna.
Nasza ignorancja
Polska jest zainteresowana eksploatacją afgańskich bogactw naturalnych – taką informację podała na swojej stronie internetowej afgańska agencja informacyjna AVA, po spotkaniu Bronisława Komorowskiego z prezydentem Afganistanu Hamidem Karzajem. Tymczasem polskie środki masowego przekazu skupiły się niemal wyłącznie na wizycie Komorowskiego u naszych żołnierzy w bazie Ghazni.
Kraj obiegły zdjęcia Komorowskiego i towarzyszącej mu świty, wymieniających uprzejmości z żołnierzami. W komentarzach dotyczących wizyty media skupiają się na kwestiach kampanii wyborczej, jaką wśród żołnierzy prowadzi Komorowski i oczywiście sprawie naczelnej – wycofaniu wojsk z Afganistanu.
Niestety jest to dowód na to, że nie potrafimy w naszym kraju odpowiednio ważyć faktów. Czy wymienianie uścisków i uśmiechów p.o. prezydenta i żołnierzy to wydarzenie naprawdę istotne? Nie. Umknęło naszej uwadze, że kilka godzin później, w trakcie spotkania na szczycie w Kabulu poruszony został naprawdę ważny temat – polskie inwestycje w afgański przemysł wydobywczy.
Nasza obecność militarna w Afganistanie jest kontrowersyjna, to nie ulega wątpliwości. Póki jednak polscy żołnierze stacjonują w tym kraju, warto zainteresować się także czymś więcej, niż tylko opracowywaniem strategii jak najszybszego wyjścia. Z Afganistanu i tak nie uda się nam wyjść w jednej chwili, więc może korzystając z czasu i okazji warto się zastanowić, czy nasza obecność militarna nie może stać się atutem w czynieniu inwestycji przez polskie firmy. Okoliczności mówią same za siebie.
Szanse na inwestycje
Dzięki obecności militarnej w Ghazni mamy dużo szersze możliwości nawiązania współpracy z lokalnym przemysłem i zaangażowania w eksploatację odkrytych złóż niż inne zaangażowane kraje. Może za wyjątkiem Stanów Zjednoczonych, które tak naprawdę trzymają za afgańskie „lejce przemysłu”.
Polska nie ma wielkiego potencjału – nasze zdolności do prowadzenia polityki globalnej i czynienia wielkich inwestycji w odległych częściach globu są naprawdę niewielkie. Żołnierzy jednak do Afganistanu wysyłamy i militarne zobowiązania względem Sojuszu udaje się wypełniać. W Afganistanie, bynajmniej, nie słyniemy z nieudolności, którą chętnie sobie przypisujemy. Amerykanie i afgańskie władze nas chwalą.
Warto też wspomnieć, że mimo ofiar śmiertelnych wśród żołnierzy, Polacy mają w prowincji Ghazni, jak i w całym Afganistanie, stosunkowo dobrą opinię. To również mógłby być atut w rozpoczęciu działalności biznesowej. Świat się kurczy, a polityka globalna przestaje być wyłączną domeną mocarstw. Z całą pewnością obecność polskich żołnierzy i działania w ramach pomocy rozwojowej nie powinny być wyłącznymi obiektami zainteresowania rodzimych władz, mediów i społeczeństwa. Zwłaszcza teraz, gdy pojawiła się kolejna szansa. Czy zaangażowanie Polski w wydobycie litu w Ghazni i odniesienie z tego korzyści jest możliwe? Nad tym powinni zastanawiać się specjaliści. Jednak otworzyć oczy na potencjalne możliwości na pewno warto.
Ghazni – kulturalna stolica islamu
Jest jeszcze jedna kwestia. Miasto Ghazni, z uwagi na swą bogatą przeszłość, zostało wybrane na kulturalną stolicę świata islamu w 2013 roku. To ogromne wyróżnienie. Ghazni potrzebuje jednak ogromnych inwestycji we wszystkich sektorach. Niedawno pojawiło się zainteresowanie prowincją, jako miejscem dla inwestycji ze strony Pakistanu. Pakistan to regionalny partner Chin, które z chęcią zaangażują się w rozwój tamtejszego przemysłu wydobywczego.
Warto wspomnieć, że dotychczas Chińczycy włożyli niebagatelne sumy w afgański przemysł wydobywczy. Od pewnego czasu Pekin czerpie korzyści z wydobycia rud żelaza, miedzi oraz złota. Największą inwestycją Chin w Afganistanie jest kopalnia miedzi Ajnak – na wsparcie tego przedsięwzięcia przeznaczono 3,5 mld. dolarów. Co istotne, Ajnak to największy projekt związany z rozbudową infrastruktury w całym Afganistanie, a przy okazji jest jedną z największych kopalni miedzi na całym świecie. W 2006 roku w wydobycie afgańskiej miedzi miała się zaangażować jedna z polskich firm.
Jakub Gustaw Gajda, specjalnie dla Wirtualnej Polski
Jakub Gustaw Gajda – orientalista, dziennikarz i publicysta, niezależny ekspert ds. Iranu i Afganistanu, współautor największego w Polsce serwisu informacyjnego o tematyce afgańskiej – Afganistan.waw.pl, właściciel firmy Orient Ekspert.
Afganistan.waw.pl