Jestem Legendą opowiada o śmiertelnym w skutkach i niebepiecznym wirusie, który wymknął się spod kontroli przypominając znane ostatnio wydarzenia związane ze świńską grypą.
Dowiadujemy się o jednym odpornym człowieku, który przeżył epidemię i jego psie. W Nowym Jorku zapanowała istna dżungla.
Każdego dnia główny bohater igra ze śmiercią i bestiami przeistaczającymi z zainfekowanych osób. Prowadzi ryzykowne eksperymenty badawcze w poszukiwaniu antidotum. Jak dotąd, wszystkie próby wyleczenia ofiar skończyły się zgonem…
Na codzień chodzi do sklepów, kiosków, porusza się po mieście. W centrum poluje na dziką zwierzynę i odnaduje kolejne zaginione puszki z żywnością. Rozmawia z manekinami. No cóż, kilka lat na odludziu zrobiło swoje. I ryzykuje. Dla swego wiernego psa jest w stanie wejść do gniazda zarażonych istot pożerających wszytko żywe stworzenie, jakie znajdzie się na ich drodze.
Okazuje się jednak, że w oddali niektórzy ocaleli. Potrzebują lekarstwa, a główny bohater oddaje życie, by im tę surowicę przekazać po kolejnym eksperymencie, który jako jedyny dał pozytywne wyniki. W filmie przebijają się wartości: dobro, szczęście, przywiązanie i przyjaźń. To niezwykle trafna metafora naszej codzienności. Kiedy pewne sytuacje, ludzie i my sami mamy ochotę zboczyć z trasy, przejść na ścieżkę zła, budzą się w nas lęki. Pytanie, w jaki sposób potrafimy z nimi walczyć i postępować wbrew emocjom, ale zgodnie z logiką?
Może nas ogarniać przerażenie, a niektóre problemy mogą nas przerastać. Ale to nas nie usprawiedliwia! Idźmy dalej, nie zatrzymujmy się. Niekiedy zachowanie według naszych wartości jest warte pewnego ryzyka. Bez jego podejmowania i odkładając sprawy na jutro szkodzimy samemu sobie. Możemy czuć się osaczeni, że los nie sprzyja, coś wydaje się niemożliwe, jednak i z takich sytuacji da się znaleźć wyjście. Działajmy więc w kierunku swoich marzeń.