Sportowa Honda CR-Z

0
7453
views

Zaprezentowana w 2010 podczas Salonu Samochodowego w Genewie, Honda CR-Z dała się poznać jako zdecydowanie sportowe auto, z pewną niespodzianką pod maską – silnikiem hybrydowym.

Ale nie jest to byle jaka jednostka, ekscytująca jedynie osoby w wieku +70. Świetnie spisujący się 4-cylidrowy silnik benzynowy o pojemności 1.5 l, współpracujący z motorem hybrydowym o mocy 14 KM, razem gwarantują zadowalające osiągi, zwłaszcza dzięki doskonale połączonej, i bezbłędnie pracującej sześciobiegowej, ręcznej skrzyni biegów. Wszystko to przy zdecydowanie niższym zużyciu paliwa – od 4 l do 6 l, zależnie od cyklu.

Co ciekawe maksymalny moment obrotowy jest identyczny do tego z HondyCivic1.8, ale emisja CO2
jest niższa o 35 g/km, i wynosi w przybliżeniu 117g/km.

Stylistyka auta opiera się o koncepcję tzw.’opływowego klina’. Projektanci nadali CR-Zetowi futurystyczną sylwetkę, podobną do tej znanej ze spokrewnionego modelu Civic.

http://2.bp.blogspot.com/_FoXyvaPSnVk/S4ceWjayd5I/AAAAAAACjaU/qgRhzBgVR88/s1600/2011-Honda-CR-Z-JDM-35.jpg

Podobieństw ze starszym bratem nie brakuje. Z tyłu rzuci się w oczy podzielona na dwie części szyba, czy wznosząca się linia nadwozia, podkreślająca sportową naturę pojazdu. Całość oddaje jednak indywidualny charakter CR-Zeta, w żadnym razie nie odnosi się wrażenia, że mamy do czynienia z kopią.

Przyjemność prowadzenia zwiększa pewna innowacja – opcja trzech odrębnych trybów jazdy. Kierowca ma do wybory tryb ekonomiczny, sportowy, albo mieszankę obydwu. Ustawienie każdej w tych oznacza inne parametry otwarcia przepustnicy, tryb pracy układu kierowniczego, stopnia współpracy z jednostką elektryczną itp.

Europejska i japońska edycja oferują wersję z układem siedzień 2+2. Tylne siedzenia można w razie konieczności złożyć, co w efekcie daje pokaźną przestrzeń ładowną.

Na potencjalnym nabywcy auto z pewnością zrobi pozytywne wrażenie. Najtańsza wersja postawowa kosztuje około 85,000 PLN, a najdroższa wersja GT z dodatkami to wydatek niewiele powyżej 100,000 PLN.

www.zielonydziennik.pl, Dominik Fidor